19 Dec
19Dec

0d 1530 roku we Florencji na placu przed bazyliką Świętego Krzyża rozgrywane są mecze "Calcio Storico Fiorentino". 

Rozgrywki wywodzą się od starożytnego rzymskiego "harpastum" dosłownie "wyrwać siłą". Dyscyplina ta była uprawiana przez legionistów rzymskich, podczas okresu pokoju, kiedy to żeby nie wyjść z wprawy, "trenowano" walkę wręcz na żywo, bez zabezpieczeń, bez litości, bez reguł. Dziś sport ten przypomina połączenie rugby, boksu, zapasów, kickboxing-u, piłki ręcznej i piłki nożnej. 


Coroczne, w czerwcu 3 mecze rozgrywa się pomiędzy czterema drużynami - Florencja jest podzielona na cztery rywalizujące ze sobą historyczne dzielnice. Każda z nich wystawia jedną drużynę o nazwach przyjętych od okolicznych kościołów:

Biali z dzielnicy Santo Spirito

Niebiescy z dzielnicy Santa Croce

Czerwoni z dzielnicy Santa Maria Novella

Zieloni z dzielnicy San Giovanni 


W meczu rywalizują ze sobą dwie drużyny. Każda z nich  składa się z 27 graczy: 4 bramkarzy, obrońców, pomocników i aż 15 napastników. Trochę podobnie, jak w piłce nożnej. "Calcianti" czyli członkowie drużyny, muszą  być zawodnikami silnymi, dobrze zbudowanymi, ponieważ nie ma możliwości zastąpienia kontuzjowanego gracza innym. Z tego też powodu muszą opracować odpowiednią taktykę gry. Chodzi o to, by zdobyć bramkę jakimkolwiek kosztem oraz by zatrzymać chcącego zdobyć bramkę z przeciwnej drużyny, też jakimkolwiek kosztem.


Gracze trenują cały rok, przygotowując się do "igrzysk śmierci". Czy się boją przed walką ? Mówią, że tak. W końcu ich zmagania przypominają prawdziwe pole walki, gdzie nie ma litości i nie ma reguł.
"Calcianti" walczą dla Florencji, dla swoich dzielnic, kobiet, rodzin. Walczą dla chwilowej chwały. Walczą na serio, co widać po zakrwawionych twarzach i często kursujących karetkach pogotowia. Na placu, gdzie rozgrywane są mecze wysypywana jest gruba warstwa piasku, nie po to by zamortyzować upadki, ale by dobrze wchłaniała krew. Jak za czasów igrzysk gladiatorów walczących na arenach. No właśnie, słowo "Arena " oznacza piasek lub osuszający. 

Czasem rozgrywki bywają przerywane ze względu na szczególnie brutalne bójki, wtedy za karę, nie wyłania się żadnego zwycięzcy. Jeśli drogi czytelnik myśli, że można by nieco złagodzić charakter meczy, to zapewniam, że próby takie nie odniosły pozytywnych i oczekiwanych skutków. Kilka lat temu, zdecydowano się na wprowadzenie " nowego regulaminu" po szczególnie agresywnych rozgrywkach z 2006 roku. Wywołane wtedy przez zawodników masowe bójki, doprowadziły do tego, że mecze zostały zawieszona na 2 lata. "Starzy gracze", ci najbardziej oddani tradycyjnemu regulaminowi (bez żadnych reguł) organizowali coroczne protesty. Ich zachowanie spowodowało, że od 2006 roku podczas "Calcio storico" nie rozegrano żadnego turnieju wyłaniającego zwycięzcę roku. Żeby załagodzić konflikty pomiędzy drużynami, próbowano formować drużyny mieszane, wybierane spośród 4 dzielnic, albo organizować mecze towarzyskie, na co nie chcieli przystać przyzwyczajeni do tradycji gracze i od nowa protestowali.


O tym, kto z kim gra, w pierwszych dwóch meczach, decyduje losowanie. Ostatni, to mecz o zwycięstwo, wyłaniający drużynę, której barwy będą najważniejsze we Florencji przez następny rok, oczywiście poza kolorem fioletowym, kolorem Florencji. 

Mecz trwa 50 minut. Punkty są przyznawane, gdy piłka trafi do bramki, pół punktu dla przeciwnika, gdy piłka przeleci za bramkę. Bramka jest szeroka, jak boisko. Piłkę można dotykać każdą częścią ciała.


 Mecz jest to ostra walka, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. Wolno przeciwnika dusić, bić pięścią, uderzać głową i łokciem, podcinać. Wolno też sypać piaskiem w oczy oraz kopać leżącego. Nie wolno wnosić ze sobą broni na boisko ani kopać w głowę i bić z zaskoczenia. Choć to ostatnie zdarza są nagminnie i zazwyczaj doprowadza do ogólnej bójki na boisku i na trybunach. Po każdym golu i towarzyszącej mu armatniej salwie następuje zmiana stron boiska. Trybuny są podzielone dzielnicami. Raz w roku miasto dzieli się pomiędzy sobą i 4 dzielnice stają się dla siebie śmiertelnymi wrogami. Poszczególne dzielnice skandują: " Gola" , "zwyciężymy" lub "zabij go, zabij go ". 


W rzeczywistości wygląda to gorzej niż w opisie. Dowodem na to są czekające w pogotowiu karetki. Natomiast na boisku razem z zawodnikami i sędziami znajdują się ratownicy gotowi nieść poszkodowanym pomoc. Mimo to, chętnych mocnych i krwawych wrażeń nie brakuje.

Zapraszam Was do Florencji 24 czerwca, w dzień św. Jana Chrzciciela,  na finałowe krwawe rozgrywki, porównywalne do rzymskich  igrzysk gladiatorów. Zwycięzcy otrzymują w nagrodę uznanie widzów oraz żywego cielaka rasy Chianina. Niegdyś miał on pożywić zwycięzców, a teraz jest jedynie symbolem wygranej. 


Na zdjęciu: cielak rasy Chianina.


A po wręczeniu nagrody wszyscy, pozostali po walce ;), udają się na wspólny obiad na plac katedralny.

KONIEC

autor: Halina Różańska

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.